Majowe spotkanie DKK
16 maja 2023 roku odbyło się kolejne spotkanie w ramach Dyskusyjnego Klubu Książki działającego przy Bibliotece Publicznej w Starym Mieście. Tym razem sięgnęliśmy po książkę „Banitka” Anny North, amerykańskiej pisarki, redaktorki i reporterki.
„Banitka” to kobiecy western. W tej historii jest wszystko co powinno być w dobrym westernie. Ucieczka, strzelanina, krew, konne pościgi, szeryf, napad na bank oraz złoto w workach, a w tle marzenia o wielkim imperium. Natomiast postać głównej bohaterki, Ady, pełna woli walki i życia, tak zresztą jak i innych kobiet z buntowniczej bandy, nadaje tej historii drugiego, głębszego dna.
Opinie o książce były różne. Motyw kobiecego westernu nie wszystkim czytelnikom przypadł do gustu. Klubowicze zastanawiali się czy taka sytuacja mogła występować w Ameryce pod koniec XIX wieku i czy jest wiarygodna. „Banitka”porusza jednak wiele ważnych i trudnych problemów, choroby psychiczne, homoseksualizm, traktowanie kobiet, jako wyłącznie narzędzie do rodzenia dzieci. Historia westernowa ma moc i sensowne przesłanie.
Polecamy! Czytajcie, jeśli szukacie przygody pełnej wyzwań i bohaterki pełnej wiary w nowy, lepszy świat.
Miłym akcentem spotkania były urodziny klubowiczki pani Urszuli, z tej okazji na stole pojawił się okolicznościowy tort.
Kolejne spotkanie odbędzie się 20 czerwca (jeżeli dopisze pogoda spotkamy się w ogrodzie naszej klubowiczki pani Jagody), a dyskutować będziemy o książce Krzysztofa Koziołka „Enigma”.
Zapraszamy do przeczytania recenzji:
Wiesława Kozłowska
DKK Stare Miasto
Recenzja powieści Anny North pt. „Banitka” w przekładzie Olgi Dziedzic
Wydawnictwo Cyranka zaproponowało polskim czytelnikom powieść jak western. Dla tych, którzy w młodości oglądali z przyjemnością filmowe westerny, jest to duże zaskoczenie. Zamiast bowiem odważnych mężczyzn świat przedstawiony zaludniają kobiety. Jest II połowa XIX wieku, jest Dziki Zachód, są Góry Skaliste, ale nie ma wspaniałych kowbojów i Indian. Są kobiety odrzucone przez swoje społeczności, bo są …. niepłodne. Spada na nie odium bycia napiętnowanym, naznaczonym podejrzeniem o czary, a w konsekwencji są ścigane przez bezwzględnych szeryfów, aby gnić w więzieniu za winę niezrozumiałą. Bo skąd bierze się niepłodność? To pytanie towarzyszy bohaterce powieści – Adzie. Ma ona 18 lat, jest córką położnej w małym miasteczku. Jest młodą mężatką, którą teściowa wyrzuca z domu, bo synowa jeszcze po roku zamążpójścia nie zaszła w ciążę. Taki jest początek długiej drogi po ucieczce z rodzinnej miejscowości. Tytuł powieści trafnie określa dziewczynę. Autorka pokazuje przedziwne koleje jej tułaczki. Każe swojej bohaterce być w klasztorze, a potem pokazuje ją jako członkinię kobiecej bandy. Tych kilka buntowniczek ma swoją kryjówkę w miejscu zwanym Hole – in – the – Wall (dziura w ścianie). Każda ma swoje przezwisko i swoją historię. Przewodzi im ktoś o mylącym przezwisku Dzieciak. To córka/albo syn pastora. W dziedzictwie po swym ojcu przywódczyni kreśli przed kobietami biblijną wizję stworzenia Ziemi Obiecanej – przejęcia miasteczka, by zamieszkały w nim kobiety wyrzucone poza nawias społeczeństwa. Droga do realizacji planu jest długa, niepewna i kręta. Trzeba kraść, zabijać, oszukiwać, napaść na bank… Są to czyny przypisane realiom męskich bohaterów westernów. Dlatego niezręcznie się czułam, czytając, że czynią to kobiety. Za recenzentką z polityki.pl – Aleksandrą Żelazińską – mogę powtórzyć, że powieść mogłaby nosić tytuł „Western i gender”. Dla mnie są to niepasujące do siebie konwencje. Dlatego ze zdziwieniem przeczytałam w nocie od wydawcy, że w roku wydania powieści, czyli w roku 2021, książka została dobrze przyjęta w USA i była bestsellerem „New York Timesa”. Niechętnie bowiem czytałam o napadach, pościgach i strzelaninie. Więcej uwagi koncentrowałam na warstwie antropologicznej. Jak strzał w dziesiątkę przeczytałam słowa szeryfa z rodzinnego miasteczka Ady o mechanizmie kozła ofiarnego. Z zainteresowaniem też śledziłam jej dojrzewanie jako kobiety, która mimo przeciwności losu, odnalazła sens swego życia. Stała się kimś w rodzaju pani Schaeffer – kobiety, którą poszukiwała. Nie odnalazła jej, ale odkryła cel życia – bycia uważną i dociekliwą, pomocną i rozumiejącą położną. Ten happy end usatysfakcjonował mnie, był nagrodą za śledzenie wydarzeń w westernowym dystopijnym świecie.
Dodaj komentarz
- to dla Ciebie staramy się być najlepsi, a Twoje zdanie bardzo nam w tym pomoże!